Rozmowa z trenerem Cezarym Chęcińskim

Rozmowa z trenerem Cezarym Chęcińskim

Ruszył nowy sezon, po trzech kolejkach zespół uzbierał jeden punkt. Czy tak wyobrażał sobie Pan początek zmagań?

- Na pewno nie, chyba żadnego trenera nie satysfakcjonuje taka zdobycz w trzech meczach. Z gry zasłużyliśmy na więcej ale punkty zdobywa się strzelając więcej bramek niż przeciwnik, my tylko w jednym meczu zdobyliśmy bramki i właśnie z tego spotkania dopisaliśmy jedno oczko.

Jest takie stare powiedzenie które mówi, że „mecze wygrywa się atakiem, ale mistrzostwa zdobywa się obroną. To chyba oddaje Pana przekonania?

-Dokładnie. Ja też zawsze uważałem, że sztuką jest nie stracić bramki a nie wcale zdobyć gola. Jak liga pokazała, w dwóch meczach nie zdobyliśmy bramki. Kiedyś Pan Kazimierz Górski mówił, że „mecz wygra ten co strzeli o jedną bramkę więcej od przeciwnika”. We współczesnym futbolu mówi się, że mecz wygra ten co straci o jedną bramkę mniej.

Teraz zapytam o transfery, które klub dokonał przed sezonem. Jak można ocenić nowych zawodników?

- Ciężko na ten moment stwierdzić na iletransfery przełożyły się na grę i zdobycz punktową. Na pewno każdy z zawodników miał swoje momenty wzlotu. W meczu z Wilkami zdecydowałem wystawić w pierwszej jedenastce trzy nowe nabytki. W obronie solidnie wyglądał Daniel Kuchta, w pomocy Kacper Staniecki radził sobie nieźle, jak również Jarosław Makulus. Od tego drugiego wymagam więcej ze względu na doświadczenie, z którym przyszedł do zespołu.

Coza szwankowałow pierwszych meczach? Właściwie to wygląda na to, że głównie głowa, podejście i wiara w zwycięstwo zawodników.

-Na pewno tak, choć jeszcze do tego dołączyłbym frekwencję. Kiedy nie ma zdecydowanego lidera w drużynie, to jeśli jedna jednostka odstaje od reszty sypie się wszystko jak domek z kart. Głowa w świecie piłki odgrywa dużą rolę, jeśli ma się najlepszych zawodników, a nie mają ambicji i charakteru do walki to można odrazu odpuścić sobie pracę. Komunikacji w zespole również brakuje. Znajdzie się jeszcze kilka ale, jednak skupiamy się aby szybko wyeliminować przyczyny braku punktów.

Pytanie dość dziwne, ale jak wygląda kondycja zdrowotna i nerwowa trenera? Bo czasami patrząc na ławkę w trakcie spotkania to wydaje się, że jest Pan na granicy zawału.

-Po spotkaniach analizuję to co się wydarzyło. Chcę jak najlepiej dla chłopaków. Przeżywam to, chcę żyć z nimi, chcę im pomagać. Wkładam serce w moją pracę i tego oczekuję od chłopaków. Czasami nie zawsze wychodzi to tak jak powinno. Czasami może moje reakcje im przeszkadzają, więc będę starał się zachowywać nieco mniej nerwowo i bardziej spokojnie na ławce. Na pewno odrobinę dystansu i spokoju nabędę wraz z doświadczeniem.A zawał? Cóż, takie jest życie trenera. Kiedyś na coś trzeba umrzeć… (śmiech)

O co Bobry będą walczyły jesienią?

-Celem w tej rundzie jest zdobycie minimum 18punktów. Cel przy tym zespole do zrealizowania. Jak wiadomo za wyjście na boisko nikt nie dodaje punktów więc będziemy walczyć do ostatniej kolejki aby sprostać postawionemu zadaniu.

Pytanie z innej beczki, wróćmy na chwilę do ostatniej niedzieli. Nikt nie spodziewał się iż wystąpi Pan w meczu ligowym. Czy było to już planowane? Powrót po takiej kontuzji i niedawnej operacji na pewno nie wychodzi na zdrowie.

-Nie, nie było planowe. Z pewnością noga nie była przygotowana na występ w meczu ale tak jak wcześniej mówiłem jeśli zawodzi frekwencja, za którą ja odpowiadam trzeba łatać dziury własną osobą. Kolano na szczęście wytrzymało, również dzięki temu iż uważałem szczególnie na stykowe sytuację. Własnej gry nie będę oceniał, ponieważ jeśli miałbym większą kadrę na ten mecz a znalazł bym się takowy zawodnik w niej na pewno nie zagrałby ani minuty z powodu szacunku do zdrowia. Na prawdziwą grę z mojej strony zapraszam na wiosnę (śmiech)

Dziękuję iżyczę powodzenia

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości